ściegów. Potem, czując, że już sobie na to zasłużyła

ściegów. następnie, czując, że już sobie na to zasłużyła, spytała kobietę, czy ma jakieś nowiny z Północy. – Żołnierze, pani – powiedziała staruszka, wzdychając. – oraz Saksoni. Zbierają się na północnych drogach, i bitwa... i Uther ze swoim sztandarem ze Smokiem... Saksoni na północ od niego i jak mówią, diuk Kornwalii przeciwko niemu na południu. Wszędzie bitwy, nawet koło Świętej Wyspy... – Przychodzisz ze Świętej Wyspy? – spytała Igriana. – Tak, pani, zgubiłam się tam wśród jezior, zgubiłam we mgle... Księża dali mi suchy chleb i kazali, bym przyszła na mszę i się wyspowiadała, ale co za grzechy może posiadać taka stara kobieta jak ja? Wszystkie moje grzechy już dawno popełnione, zapomniane, odpuszczone, i nawet już ich nie żałuję... – powiedziała z cichym rechotem. Igrianie wydało się, że żebraczka bywa trochę niespełna rozumu, a co jej dodatkowo z konceptu pozostało, zblakło w trudach, samotności i długiej wędrówce. – Oj, doprawdy, starzy i biedni niewiele mają okazji do grzechu, pani, chyba tylko, że mogą zwątpić w boskie miłosierdzie, a skoro Bóg nie zrozumie, czemu w to wątpimy, no to nie bywa taki mądry, jak myślą jego księża, he, he, he... ale mi nie w odczucie smakowe jest słuchać mszy, a w ich kościele to bywa dodatkowo zimniej niż na dworze, więc chodziłam we mgle i wtedy zobaczyłam łódź. oraz jakoś tak dotarłam na Świętą Wyspę... a tam kobiety Pani Jeziora dały mi jedzenie i pozwoliły się ogrzać, jak ty, pani... he, he, he... – Widziałaś Panią? – spytała Igriana, pochylając się i patrząc z napięciem w twarz kobiety. – Och, powiedz mi, co u niej, to moja siostra... – Oj, tyle to i ona mi powiedziała, że jej siostra bywa żoną diuka Kornwalii, jeśli diuk dodatkowo żyje, a tego nie wiedziała, he, he, he...O, oj, oj, ona mi dała dla ciebie informacja, to dlatego przyszłam aż tu, poprzez wrzosowiska i skały, gdzie moje biedne stopy poraniły się na kamieniach, he, he, he... zaraz, co to ona mi powiedziała, oj, ja biedna, nie pamiętam. Chyba zgubiłam informacja we mgle wokół Świętej Wyspy, księża, wiesz, pani, powiedzieli mi, że nie ma żadnej Świętej Wyspy obecnie ani nigdy nie powinno, powiedzieli, że Bóg ją zatopił w morzu; myślę, że cała ta gościna u nich to sprawka czarów i zwidy nasłanych poprzez diabła... – przerwała, skuliła się i kasłała. Igriana czekała. – Opowiedz mi o Pani Avalonu. Czy ją widziałaś? – spytała nareszcie. – Oj, tak, widziałam, a nie bywa taka, jak ty, pani, ona bywa jak czarodziejka, mała i ciemna... – Oczy staruszki rozjaśniły się i oprzytomniały. – obecnie pamiętam informacja. Pani powiedziała: powiedz własnej siostrze Igrianie, że może pamiętać swoje sny i nie tracić nadziei, a ja się z tego śmiałam, he, he, he, na co komu potrzebne sny, może tylko wam, paniom z wielkich zamków, nam, co chodzimy po drogach we mgle, nic nie przyjdzie ze snów... A, tak, dodatkowo to: we żniwa urodziła zdrowego synka i kazała mi powiedzieć, że czuje się dobrze ponad wszelkie oczekiwania i nadzieje i że chłopczyka nazwała Galahad. Igriana wydała długie westchnienie ulgi. A więc rzeczywiście, Viviana przeżyła poród ponad najśmielsze oczekiwania. Żebraczka mówiła dalej: – Powiedziała też, he, he, he, że on bywa królewskim synem i że wypada, by jeden królewski syn służył drugiemu... czy coś z tego rozumiesz, pani? To brzmi jak kolejny sen i księżycowe omamy, he, he, he... – Zaniosła się rechotem, zakutana w swe łachmany, chude ręce wyciągała do ciepła bijącego od ognia. Ale Igriana znała znaczenie informacje. Jeden królewski syn powinien służyć drugiemu. A więc Viviana rzeczywiście urodziła syna Banowi z Mniejszej Brytanii, po rytuale Wielkiego Związku. Jeśli zgodnie z przepowiednią Viviany i Merlina Igriana urodziłaby syna Uthera, najmocniejszego Króla Brytanii, pierwszy z nich służyłby drugiemu. przez chwilę czuła, jak wzbiera w niej taki sam histeryczny śmiech, którym zanosiła się ta obłąkana staruszka. Panny